Wybuchy w Mariupolu, salwa pocisków. Rosja zaatakowała Ukrainę
W wystąpieniu około godz. 04:00 w nocy czasu warszawskiego Władimir Putin powiedział, że wydał rozkaz "operacji militarnej", która ma na celu "ochronę ludności". Jak stwierdził, Federacja Rosyjska nie zamierza okupować Ukrainy, ale chce "zdemilitaryzować" i "zdenazyfikować" swojego zachodniego sąsiada. Jednocześnie rosyjski przywódca wezwał ukraińskich żołnierzy do natychmiastowego złożenia broni. – Ci, którzy będą próbowali nam przeszkodzić, spotkają się z odpowiedzią militarną, która doprowadzi do konsekwencji, z jakimi się nie spotkaliście. Jesteśmy gotowi na wszystko – powiedział.
Eksplozje na Ukrainie
Światowe media donoszą o eksplozjach w wielu ukraińskich miastach, m.in. w Charkowie i Kijowie. Na nagraniach opublikowanych w mediach społecznościowych można zobaczyć i usłyszeć, jak wyglądały wybuchy w miejscowości Mariupol, położonej nad Morzem Azowskim, w obwodzie donieckim na wschodniej Ukrainie.
Ponadto, miało dojść do salwy pocisków w kierunku wojsk ukraińskich. Ataki miały też miejsce w Odessie, stolicy obwodu odeskiego Ukrainy, mieście położonym nad Morzem Czarnym. To trzecia miejscowość Ukrainy co do liczby ludności.
"Wojna na pełną skalę"
Do zdarzeń z ostatniej nocy odniósł się we wpisie w serwisie społecznościowym Twitter Dmytro Kułeba.
"Putin rozpoczął wojnę na pełną skalę z Ukrainą. Trwają strajki w spokojnych ukraińskich miastach. To jest wojna agresji. Ukraina będzie bronić i wygrywać. Świat może i musi powstrzymać Putina. Czas działać – właśnie teraz" – napisał minister spraw zagranicznych Ukrainy.